Wracając z zakupów natknąłem się na drodze na tragiczny widok - czarny kot z rudymi plamami, białym krawatem i siwymi skarpetkami włóczącą ogon po ziemi, same futro i kości.
Gdy do niej podszedłem widać było że się boi ale ma nadzieje w oczach, z trudem wygrzebałem z torby kawałek kiełbasy i powoli położyłem blisko niej, a ona w tym samym momencie ten kawałem praktycznie połknęła w całości... I tak zaczęło się moje dokocenie o "kropkę"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz